nasi podopieczni

Zadaliśmy naszym podopiecznym pytanie : ,,CZYM DLA CIEBIE JEST RODZINA ZASTĘPCZA"

Oto niektóre prace.

Krystian.mp4

Czym jest dla mnie rodzina zastępcza ?


Z racji swojego doświadczenia oraz wieku, dziś już wiem, że rodzina zastępcza ma różne oblicza. Różne rodziny różnie funkcjonuje ale to naturalne również w rodzinach biologicznych. Miałam szczęście, ogromne szczęście i dziś jestem dumna i wdzięczna, że wychowywałam się w rodzinie zastępczej. Zapytacie dlaczego ? Odpowiedzi jest bardzo prosta, wychowywała mnie kobieta, która kocha mnie najbardziej na świecie i mężczyzna, który chodź nie miał dużo czasu, ponieważ był zajęty pracą, pokazał mi niesamowity świat i uczył wszystkiego co potrafił i był wstanie przekazać. Moi dziadkowie!

Niestety nie każdy ma takie szczęście aby pozostać w rodzinie spokrewnionej, czasem dzieciaki trafiają do obcych ludzi, którzy z czasem stają się ciocią i wujkiem a z czasem mamą i tatą ale to także jest rodzinna. Ciut inna, wyjątkowa ale (chyba) lepsza niż placówka.


Śmiej się, że byłam dla nich wyjątkowa i tak też się czułam i czuje do dziś, chodź mój Dziadek już nie żyje to mam Babcie, która wspiera mnie w każdym działaniu. Nie ocenia , nie krytykuje. Podkreśla jednak, że moje decyzję wiążą się z konsekwencjami, ale wiem że mnie wspiera niezależnie czy robię dobrze czy źle. Zresztą nie zawsze możemy z góry określić czy nasze decyzje będą dobre czy nie.

Pierwsza wnuczka, pierwsza dziewczynka, dla której Babcia gotowała ulubioną zupę pomidorowa. Pierwsza wnuczka, którą dziadek zabierał na żużel, na wakacje po całej Polsce i pierwsza wnuczka, która dziadek uczył naprawiać auta w swoim warsztacie samochodowym. Pierwsza wnuczka, na której dziadkowie płakali na zakończeniu roku szkolnego w podstawówce, ponieważ dostała mnóstwo dyplomów i nagród.

Wnuczka, wnuczka ale tak naprawdę to taka córka-wnuczka. Czym więc jest dla mnie rodzina zastępcza ? Rodziną. Moja własna, wyjątkowa choć świat postawił na mojej drodze oraz na drodze mojej rodziny wiele przeszkód nie zamieniłabym jej a co więcej chciałabym aby mój dziadek jeszcze żył, żeby mógł poznać moja córkę i dalej zabierać nas na żużel, opowiadać głupie żarty i chodzi w stroju mechanik, zawsze się spóźniać( bo przecież klient musi przyjechać na ostatnią chwilę a z pracy mógł utrzymać cała nasza rodzinę). Rodziną zastępczą jest rodzina, w której nauczyłam się być sobą: odważną, dzielną czy upartą ale jednocześnie wrażliwą i kochającą. Miłość wzięła się z miłości. Kochali mnie, stąd i ja ich kocham. Taka powinna być właśnie rodzina zastępcza. Pełna miłości i radości, wspaniałych wspomnień. Rodzina zastępcza to także takie ptasie gniazdko, gdzie my ( dzieci i młodzież) jako pisklęta możemy w spokoju i bezpieczeństwie dorastać, rozwijać się i z czasem poznawać ogromny świat. Mamy wsparcie "ptasiej mamy" czy "ptasich rodziców-czarodziejów".

Tym dla mnie jest rodzina zastępcza.

Ala- 23 lata

andzia.mp4

Czym dla mnie jest rodzina zastępcza ?

Mam na imię Agnieszka obecnie jestem dziewiętnastoletnią młodą śliczną kobietą. Chciałam bym opowiedzieć wam moją historię. Gdy miałam zaledwie trzy latka moja biologiczna mama podjęła decyzję o oddaniu mnie do domu dziecka. Tam spędziłam dwa lata. Po tym czasie ustanowiono dla mnie rodzinę zastępczą spokrewnioną, a moim opiekunem stała się moja babcia, u której spędziłam kolejne 10 lat życia, czy było mi tam dobrze? Babcia się starała ale nie potrafiła otaczać mnie miłością, wsparciem, nie była w stanie bronić mnie gdy inni szydzili ze mnie czy mi dokuczali,ale cóż cenię ją za to że próbowała, ale była już w podeszłym wieku, schorowana,zmęczona życiem . Z roku na rok jej stan był poważniejszy więc zdecydowano że powinnam trafić do rodziny zastępczej innej ale jakiej ? Byłam zestresowana , przerażona ! moją rodziną mieli się stać zupełnie obcy ludzie . Nie wiedziałam czego się spodziewać , ale cóż nie było wówczas dane zdecydować . Te cztery lata u zupełnie obcych pierwotnie dla mnie osób to najpiękniejszy okres mojego życia rodzina stała się prawdziwą rodziną pokochano mnie , nauczono jak kochać . Moje wszelkie troski , smutki , radości , zauroczenie kolegom z klasy , małe i duże problemiki stały się dla kogoś istotne ważne . poczułam się kochana , rozumiana , szczęśliwa . To rodzina moja , jedyna , niepowtarzalna , uczy mnie jak samodzielnie żyć , jak mogę poradzić sobie w trudnej sytuacji , to tu odnalazłam swoje miejsce na ziemi . Dom pełen ciepła , miłości , wzajemnego szacunku . Nauczyłam się rozmawiać , słuchać , poczułam i odnalazłam sens życia lubię czas spędzany w moim domu , wspólne pogaduchy przy cieście i herbacie , granie w gry czy nawet akcje sprzątamy pokoje zawsze jest przy tym dużo śmiechu . to tu nauczyłam się gotować , gdy wtargnęłam któregoś dnia do kuchni z okrzykiem ja gotuję dzisiaj powitał mnie uroczy uśmiech mojej cioci , słowa zrobimy to razem i do tej pory wspólnie z ciociom przyrządzamy najpyszniejsze ciasta , desery czy kanapki . Ta rodzina z której jestem bardzo dumna jest moim najlepszym przyjacielem , kochają mnie za to jaka jestem , szanują moją prywatność uczą mnie jak żyć , kochać , być dobrym człowiekiem . Troszczą się o moje zdrowie , rozmawiają , tłumaczą chronią przed złymi decyzjami , zawsze mogę liczyć na ich wsparcie , nigdy nie odmówili mi pomocy , mają czas dla mnie , i kochają całym sercem taką jaką jestem , a ja kocham ich i cieszę się że trafiłam pod ich skrzydła - anielskie jakże opiekuńcze i ciepłe - to moja prawdziwa rodzina , nie zamieniłam bym jej na żadne skarby świata . Mój dom - moi bliscy - moje szczęście to ta rodzina zastępcza a jednocześnie tak bliska sercu memu .

Agnieszka - 20 lat

Kasia.mp4

Czym dla mnie jest rodzina zastępcza ?

Pierwszym razem jak miałam trafić właśnie do rodziny zastępczej obawiałam się czy ja i moja siostra będziemy się dobrze dogadywać z dzieciakami. Czy na pewno się zadomowimy i będzie nam tu dobrze. To było 2011 roku i jak na samym początku czułam się jakby to nie było miejsce dla mnie to wystarczyło mi parę dni by poczuć się jak w domu. Mojej siostrze zajęło to mniej, ale na ten moment zapomnijmy o niej i powiem jak to było ze mną. Bardzo przywiązałam się do cioci i wujka nie mówiąc już jak bardzo pokochałam moje przybrane rodzeństwo. Każde wakacje były cudowne i nawet jak co roku jeździliśmy do tego miejsca, to wszystkie wakacje spędzone z nimi były przepełnione atrakcjami. Mimo to wracaliśmy wypoczęci i przynajmniej ja z chęcią zaczynałam szkołę. Nauka nie sprawiała mi problemu, a wspomagającym czynnikiem była moja pewność, że mam gdzie wrócić. Bawiliśmy się super, graliśmy na instrumentach, chodziliśmy do zoo i do parku i jak innym zdawałoby się to normalne jak w każdej rodzinie, dla mnie były to bardzo miłe przeżycia.

To nie jest tak że u mamy tego nie czułam, bo były takie momenty, jednak to nie było to samo co tu. Zawsze mogłam liczyć na pomoc i miłość. Byłyśmy w rodzinie aż 4 lata i nie obyło się bez kłótni, ale to jak w każdej szczęśliwej, dużej rodzinie zdarza się nie rzadko. I gdy pierwszy raz usłyszałam, że wracam do domu nie chciałam tego. Bałam się, że tam nie będę mogła liczyć chociaż na połowę tego co miałam tutaj.

Wróciłam do mamy razem z siostrą i jak na samym początku było spokojnie, to z czasem mama znowu się zagubiła i zaczęło się komplikować. Kocham moją mamę i zawsze będę, ale muszę mieć czas i spokój do rozwijania swoich zainteresowań i nauki, a Ona musi mieć czas na zregenerowania swoich sił i pracy nad sobą. Po dość długich i niespokojnych 5 latach trafiłyśmy do ośrodka. Był tam harmider i z dnia na dzień czułyśmy się coraz gorzej. Nie uwierzycie jakie było nasze szczęście, kiedy dowiedziałyśmy się, że wszyscy wychowawcy starają się byśmy były właśnie u cioci i wujka. Nie było szansy żebyśmy były u mamy wiec to że nie będziemy w domu dziecka czy w innej rodziny której nie znamy, było na prawdę super.

Teraz gdy znowu jestem tutaj czuje się jak najbardziej na miejscu. Kocham każdą chwile spędzoną z ludźmi w miejscu którym z pewnością mogę nazwać domem.

Moim domem !

Andżelika - 17 lat

Olcia.mp4

Czym jest dla mnie rodzina zastępcza ?

Rodzina zastępcza dla mnie są to ludzie, którzy chcą wziąć dzieci z domu dziecka i innych placówek, które doświadczyły zaniedbania ze strony swoich rodziców i bliskich.

Gdy mama zastępcza przyjęła mnie do siebie byłem jeszcze mały, nie miałem jeszcze trzech lat, nie pamiętam jak było na początku, lecz ze zdjęć widzę, że byłem szczęśliwy tak jak i w obecnej chwili. Mama zastępcza dała mi swoje serce, wiem że ktoś mnie kocha i mogę na nią liczyć, w każdej sprawie mogę przyjść pogadać i się poradzić w wielu sprawach.

W rodzinie zastępczej jestem od 12 lat i jest mi tu bardzo dobrze. Mam kochaną mamę która dużo ode mnie wymaga i dzięki temu uważam , że czuję się tu bezpieczny, mam tu też kochanego tatę, pomimo tego, że często się z nim kłócę , wiem, że mogę na niego liczyć. Tata zastępczy ma dwie córki które z nami nie mieszkają, spędza z nimi czas a ja jestem zazdrosny o to ze mój biologiczny tata nie jest taki jak on i że nie chce mnie znać.

Co roku z rodzicami zastępczymi wyjeżdżam na wakacje, świetnie się bawimy. Moja mama i tata zastępczy to kochani rodzice, którzy dali mi dom i bardzo cieszę się, że mam takich rodziców. Czasem nie umiem docenić tego co mam, lecz zawsze myślę o tym, co by było jak by mnie nie wzięli do swojej rodziny i gdzie bym teraz był.

W chwili obecnej uczęszczam do Liceum Sportowego, trenuje piłkę nożną, to dzięki swoim rodzicom zastępczym spełniam swoje marzenia i pasje.

Według mnie rodzina zastępcza są to osoby które chcą dać dom dzieciom których biologiczni rodzice zostawili, chcą żeby mogły się dobrze rozwijać i spełniać swoje marzenia o których zawsze marzyły.

To jest moja mama i mój tata zastępczy którzy się mną opiekują .

I to się nazywa rodzina zastępcza.

Karol - 15 lat

Karolcia.mp4

Czym jest dla mnie rodzina zastępcza?

Rodzina zastępcza to coś co pragnie dużo dzieci z domu dziecka. Dzieci z domów dziecka prawie nigdy nie będą takie jak dzieci wychowywane w normalnych rodzinach, Wiążę się to między innymi z brakiem miłości np. od mamy lub o taty np. gdy rodzice są alkoholikami, także cieszę się że jestem w rodzinie zastępczej bo nie chciałam bym być w domu dziecka dużo osób mi opowiadało jak tam jest. Jestem w rodzinie zastępczej od dwóch lat i powiem wam że jest mi tu bardzo dobrze podoba mi się zastępczy rodzice mnie kochają, troszczą się i robią wszystko co najlepsze dla mnie po prostu ich kocham i na prawdę mimo że nie są moimi biologicznymi rodzicami, także dzieci które są w rodzinach zastępczych mają mega szczęścia i muszą to docenić, Jednak nie może być to obojętnie która rodzina traktująca dziecko jak zabawkę która porzuci dziecko jak im się znudzi jak się bierze coś na głowę to trzeba wiedzieć że trzeba mieć zobowiązanie. Dla mnie rodzina zastępcza to coś wyjątkowego jest to dla mnie wsparcie i mogę spełniać swoje marzenia i mam warunki do nauki i wszystko mi zapewniają rodzice nie biologiczni za co jestem bardzo wdzięczna.

Karolcia - 15 lat

Kewin.mp4

Czym dla mnie jest rodzina zastępcza ?

Nazywam się Ola. Jestem w rodzinie zastępczej już ponad 3 lata; jestem z nią spokrewniona.

Zadano mi pytanie : “Czym dla mnie jest rodzina zastępcza ?“.

To pytanie budzi w sobie wiele pytań, jak i więcej odpowiedzi. Więc czym jest dla mnie rodzina zastępcza ? . To pytanie wydaje się tak proste, a zarazem tak trudne.

Rodzina zastępcza dla mnie to więcej niż tylko rodzina. To łaska zesłana od Boga. Szansa na lepsze życie, którą próbuje wykorzystywać w każdy możliwy sposób. Czerpię z niej garści, nie mogę się nią nasycić. Los zesłał mi moich dziadków, jako wybawienie. Nie mówię, że moje życie jest idealne, ale dzięki nim z każdym dniem nabiera większych wartości. Tak bardzo cieszę się, że los wybrał akurat mnie, że moi dziadkowie poddali się tej próbie, która oczywiście okazała się moją deską ratunku. Nie wyobrażam sobie teraz siebie, bez marzeń, pasji, realizowanych planów, celów czy osiągnięć.

Kiedy byłam w domu dziecka, wraz z moim rodzeństwem, moje życie dopadła pustka. Nie wierzyłam już, że kiedyś moje smutki i zażalenia dobiegną końca. Życie nagle straciło sens. Zaczęłam się przyzwyczajać do takiego środowiska. Te dzieci, w których oczach widziałam przepełnienie smutkiem i żalem. Tego widoku nie da się zapomnieć. Niektóre z nich musiały pogodzić się z odrzuceniem. Odrzuceniem swojej rodziny. Ale Bóg właśnie mnie dał tą szansę. Mimo tego, że byłam, jestem osobą mało problematyczną, to zdarza mi się popełniać masę błędów, za które bardzo mi żal. Czasem nie doceniam swoich dziadków, którzy nie z litości, a z bólu i utęsknienia dali mi lepsze, łatwiejsze życie. Pełne natchnienia i miłości.

To właśnie Oni nauczyli mnie kochać, doceniać. Kochać w stopniu bez granic. To Oni dali i dają mi siłę i wytrwałość. Nauczyli mnie najważniejszej zasady, którą posługuje się idąc przez całe swoje życie. “Mimo tego co się wydarzy, mimo tego ile razy upadniesz, podnieś się, popraw koronę i z głową ku górze idź przez świat dalej, nigdy się nie poddawaj’.

Nie jestem w stanie okazać im tak wielkiej wdzięczności i skruchy. To taki mały gest, a tak wiele znaczący. Całe moje życie dało mi do zrozumienia, co liczy się najbardziej. Liczy się rodzina.

Moja rodzina.

Ola - 17 lat

Aga.mp4

Czym dla mnie jest rodzina zastępcza ?

Hej jestem Krystian.

Mam 16 lat i od 5 roku życia jestem w rodzinie zastępczej. Wcześniej przez rok byłem w pogotowiu opiekuńczym. Jak skończyłem 5 lat i miałem iść do domu dziecka ciocia nie chciała mnie rozdzielać z młodszym bratem więc czekała aż skończy 3 lata. Jego urodziny zbliżały się dużymi krokami,ale pojawiła się w naszym życiu osoba która jest z nami do dziś. Tak dzięki Niej jestem w rodzinie zastępczej w tym miesiącu minęło 11 lat odkąd u niej przebywamy teraz mówimy mamo zamiast (ciociu czy pani ). U tej właśnie osoby znalazłem ciepło rodzinne, miłość, pasje do żeglarstwa i spokój ducha bo wiem że mi się nic nie stanie. Mama jest wspaniałą osobą i zawdzięczam jej bardzo wiele. Tu nie chodzi o drogie ubrana, fajne buty czy telefon ale o miłość której za dzieciaka nie dostałem. Jestem wdzięczny że to właśnie do tej osoby trafiłem.

Nie wyobrażam sobie życia bez mamy zastępczej. W podstawówce dzieci śmiały się z tego, że wychowują mnie obcy ludzie, nie raz wracałem do domu zapłakany ale wiedziałem, że jak wrócę to do osoby która mnie kocha i pociesza. Choć nie miałem łatwego dzieciństwa, dziś nie oglądam się w przeszłość tylko z każdym dniem idę na przód z głowa do góry bo wiem, że ktoś na tym świecie MNIE KOCHA. Kiedyś zazdrościłem znajomym, że mają swoich biologicznych rodziców którzy ich wychowują, teraz jestem szczęśliwy , że mam rodziców zastępczych. Nie są moimi rodzicami biologicznymi, ale są moi i to właśnie ich mogę nazwać mamą i tatą bo chyba nie ważne kto cię urodził a to kto cię wychował i tego się trzymam. Kiedyś jak dorosnę i będę miał dzieci to właśnie te osoby będą dziadkami dla moich pociech. A w ramach wdzięczności tez będę chciał wziąć jakieś dziecko jako rodzina zastępcza i je wychować tak jak oni mnie.

Krystian - 16 lat


A. P..mp4

Czym dla mnie jest rodzina zastępcza ?

Takie pytanie zadała pewna osoba i na początek tego artykułu pragnę jej podziękować.

Należą jej się podziękowania, bo to ona stała się inspiracją do napisania niniejszego.

Rodzina zastępcza. To określenie "urzędowe". Tak piszemy na papierze, tak mówimy opowiadając np. w mediach o problematyce, czy dniu rodzin zastępczych.

A co to takiego na prawdę?

W moim odczuciu, to po prostu... rodzina. Mama, babcia, ciocie i wujkowie, bracia, kuzyni i tzw. przyjaciele rodziny, którzy są z nami od początku i wspierają w każdej chwili, gdy tego potrzebujemy.

Tak mogłabym w zasadzie zakończyć ten wpis, bo najogólniej mówiąc, tak właśnie czuję.

Ale może tylko ja? A może, gdzieś niedaleko jest ktoś, kto jest w tej samej sytuacji i czuje to samo?

Tego nie wiem. Ale wiem za to, że ten artykuł być może, choć trochę przybliży społeczeństwu rodziny zastępcze i obali stereotypy z nimi związane?

Mam nadzieję....

A więc, opowiem Wam pewną historię, opartą na faktach autentycznych.

W pewnym bloku, w dość spokojnej dzielnicy, na całkiem ładnym osiedlu, mieszkały sobie dwie kobiety. Były to matka, 60 letnia Zofia, i jej córka - 38 letnia Barbara. Zofia była kobietą uśmiechniętą i życzliwą. Lubili ją wszyscy najbliżsi sąsiedzi, miała dużo znajomych. Naturalne więc, że Barbara, wychowywana w takich obyczajach, również miała dużo znajomych. Też była życzliwa i uśmiechnięta, chętnie pomagała ludziom. Pracowała w sklepie,czasem chodziła na spotkania ze znajomymi. Żyła przeciętnie i na pierwszy rzut oka szczęśliwie.

A jednak......... Baśce w życiu czegoś brakowało... Często chodziła do swojej siostry Jadzi, by pomóc jej w opiece nad jej dziećmi - 11 letnim Jankiem i 2 lata młodszym Frankiem. Chłopcy kochali ciocię nad życie i ze wzajemnością.

A jednak... Czegoś Basi dalej brakowało.

Zofia, matka Basi i Jadzi, lubiła kupować gazety i często czytała je. Pewnego dnia, w jednej z popularnych na ten czas gazet, był artykuł. Artykuł o pewnej dziewczynce, dla której los nie był łaskawy, odkąd przyszła na świat. W nagłówku zdjęcie maleńkiej, może półrocznej dziewczynki i napis: "Kto pokocha Kasię"? A dalej na stronach o tym, że Kasia jest śliczną dziewczynką. Niedawno skończyła roczek. Nie pewnie stawia swoje pierwsze kroczki i próbuje sama jeść, co jest ogromną radością dla jej cioć, opiekunek z domu dziecka. Kasia kocha towarzystwo innych ludzi i to, gdy się do niej mówi, opowiada bajki i o tym, co się przy niej robi. I ta uśmiechnięta, maleńka dziewczynka jest zostawiona sama sobie. Ma ciocie, które obdarzają ją uczuciem. Ale brakuje jej domu. Mamy, do której będzie mogła się przytulić, gdy coś złego się przyśni. Babci do rozpieszczania i spełniania każdej zachcianki ukochanej wnuczki.Jak więc z gazety można było przeczytać,Kasia jest dziewczynką, która jak każde dziecko zasługuje na miłość i rodzinę.W tym wszystkim jest jednak pewna mała przeszkoda. Kasia nie widzi. Urodziła się jako wcześniak, a powikłaniem jest całkowita ślepota.

Zofia ze smutkiem pokiwała głową nad artykułem. Odłożyła gazetę na stół i zajęła się przygotowywaniem obiadu, bo za chwilę Basia wraca z pracy. Po skończonym posiłku, i jej artykuł rzucił się w oczy. Rzucił się, siedział w głowie i nie mogła przestać o nim myśleć. Krótko potem, w telewizji znów pokazano Kasię. Maleńka dziewczynka wpierw zdmuchuje świeczkę na torcie, a potem podtrzymywana przez opiekunkę, zaczyna chodzić.Chwila moment, ta iskra w sercu i jeszcze reportaż się nie skończył, a Barbara już postanowiła

"Ja muszę ją wziąć"!

Basiu, to ogromna odpowiedzialność. Jak my pomożemy Kasi. Ona jest taka biedna. Nie widzi. Nie wiemy, czy będzie nas kiedyś rozpoznawać. Czy nauczy się chodzić. A jak my będziemy ją uczyć pisać, skoro nie znamy pisma dla niewidomych? Zofia z początku próbowała wyperswadować Barbarze ten pomysł z głowy.

Do czasu... "Mamo, jedziesz ze mną? Do Kasi? Zobaczysz, jaka jest kochana. Gdy tylko pojawiam się w drzwiach, już się śmieje. A gdy za nimi znikam, płacze szlochając: Ba-sia, Ba-sia. Do Basi, do Basi"!" No, chodźmy. Kasieńka się na pewno ucieszy, że ktoś nowy przyszedł". Gdy mała usłyszała tylko znajomy głos, od razu wtuliła się w przyszłą mamę. "A wiesz, jeszcze ktoś cię odwiedził.

"Dzień dobry! Kuku". Gdy dziewczynka usłyszała głos, natychmiast wyciągnęła rączki w stronę Zofii i Z radością powiedziała: Babcia!

Zofia ze wzruszenia nie mogła wydusić słowa. Długo przytulała maleńką Kasię i obie z Barbarą wiedziały już, że dziewczynka zamieszka w ich rodzinie...

Pół roku później, Kasia zamieszkała w domu Barbary i Zofii i stała się dla nich całym światem. Inie tylko dla nich. ciocia Jadzia rozpieszczała Kasię, nosiła, kupowała fajne zabawki i kochała z całego serca. Janek i franek powiedzieli, że Kasia musi być ich już na zawsze i... Wozili małą po działce w... Torbie podróżnej,lub... Na łopacie!

I tak mijały lata, aż nadszedł koniec beztroskiego, przedszkolnego życia. 1 września 2005, Kasia stała się uczennicą! Dziewczynka dzięki Barbarze, która stała się dla niej rodziną zastępczą, rozpoczęła naukę w I klasie, w ośrodku szkolno-wychowawczym dla niewidomych. Barbara, dzień w dzień,siedziała z Kasią ławka w ławkę i... Obie pod okiem pani Ali - nauczycielki, uczyły się pisma braillea. Kasia już po miesiącu w zdolnościach pisarskich prześcignęła swoją mamę, a niektóre jej błędy w zapisie, pamięta do dziś! Gdy wspominają to z mamą, jest dużo śmiechu. 2005 rok był dla Kasi ważny, nie tylko dla tego. Pod koniec sierpnia,w ich domu pojawił się 16 miesięczny Wiktorek. Brat Kasi, również zrodzony z miłości. Nie drogą zwyczajną, lecz z serca...

Historia Wiktorka też nie jest wesoła. Maluszek przez biologicznych rodziców został skatowany w tragiczny sposób. Cudem przeżył. Niestety, powikłaniem, choć na szczęście jedynym, jest również brak wzroku. W 8 roku życia, Kasia przestawała też kojarzyć, jak dojść w jakieś miejsce i jak się poruszać, po linii prostej Ona pamiętała, ale mózg nie przetwarzał. Okazało się, że to pewne zaburzenia neurologiczne. Leczenie zostało wdrożone i nastąpiła poprawa. W prawdzie Kasia już nie mogła czytać brajlem, ale dobrze uczyła się języków obcych i lubiła rozmawiać. I żyła szczęśliwie.

2008 r. Kasia z mamą, ciocią Jadzią, Jankiem i Frankiem wyjeżdżają do Holandii! W domu, pod opieką babci Zostaje 4 letni Wiktor, i średni syn cioci Jadzi, rówieśnik Kasi - Jarek. Jadzia postanowiła pójść tą samą drogą i 2 lata po Kasi, w jej domu pojawił się 4 letni, zalękniony Jaruś. Wyrósł na odważnego i mądrego chłopaka. Jarek jest słabowidzący, ale dobrze radzi sobie w życiu.

2009 r. Mama bierze Kasię, Wiktora, Jarka i jadą na wakacje w góry, do Istebnej. Kierowcą jest już 21 letni Franciszek. Emocje, szczególnie gdy podjeżdżamy pod górę ale udało się! A potem? Tydzień słodkiego lenistwa. Spacerki po górach, pyszne lody nad Wisłą, które "Smakują prawie jak twój sernik babciu"! odpoczynek w grocie solnej, albo lunapark. Atrakcji co nie miara!

2010 r. Wiosna w pełni, wszystko budzi się do życia. Mamę pobolewa niby żołądek, niby wątroba. W końcu usg i... diagnoza: nieunikniony zabieg laparoskopowy, albo laserem zrobimy. W kwietniu mama ląduje w szpitalu, a Kasia czuje, że nie tylko kochają ją, ale i ona kocha innych i martwi się o nich. W dzień operacji, ciągle myśli o tym. Mama po kilku dniach wychodzi bez szwanku. A do Kaśki dociera, że kocha całą rodzinę najmocniej na świecie! Bardziej się chyba nie da. I zapomina choć wie o tym, że jest w rodzinie zastępczej jak to mówią dokumenty. Ona zaś mówi, że jest w rodzinie. Po prostu.

2012 r. W życiu Kasi przełom. Kończy podstawówkę. Zmienia także leki, co pozwala jej lepiej funkcjonować. Dostała bzika na punkcie medycyny, zwłaszcza cukrzycy, na którą zachorował serdeczny przyjaciel Kasi i Jarka. Zaczyna być samodzielna. Przygotowuje podstawowe potrawy w kuchni, a ciocia Jadzia mówi, że jest mistrzynią sałatek! I tak mijają lata, w których Kaśka z rodziną, po prostu cieszą się życiem.

2015 r. Kasia miała nadzieję na technikum masażu, jednak ze względu na zaburzenia sprawności manualnej, ląduje w liceum ogólnokształcącym. I pół roku godzi się z tym, otrzymując wsparcie od rodziny i akceptację mamy każdej decyzji, którą podejmie. Oczywiście decyzji rozsądnej i bezpiecznej, ale Barbara wie, że Kasia nie uczyni inaczej. A jeśli, to w drobnych sprawach i wszystko da się naprostować...

2016 r. Barbara po "przetrawieniu" tematu, szczerych i poważnych rozmowach z rodziną, decyduje się, wspólnie z Kasią i Wiktorem, na powiększenie rodziny. Zakłada rodzinny dom dziecka. W domu pojawiają się Oliwia i Mirek. Zagubione dzieci, którym też w życiu najogólniej mówiąc lekko nie było. Zarówno Kasia, jak i Wiktor przyjmują rodzeństwo otwarcie i chętnie. Wiktor dogaduje się z 2 lata młodszym Mirkiem, lubią żartować i się wygłupiać. Kasia, z 4 lata od siebie młodszą Oliwią, długo szuka wspólnej nici porozumienia. Kasia ma dużo zainteresowań, którymi uwielbia dzielić się z innymi. Oliwia słucha, lecz nie wykazuje zainteresowania. Po roku, odnajdują wspólną pasję. Spacery i zakupy, jak wszystkie dziewczyny i kobiety :)

3 lata później pojawia się 10 letnia Wiktoria . Z początku buntownicze i nieufne dziecko, które nie zna podstaw życia. Z czasem uczymy się siebie na wzajem. Ciocia Basia jest bardzo ważna i można iść do niej w każdej sprawie, lecz... Wspólny język, wygłupy i odrabianie lekcji, to działka Kaśki! A Kaśka co na to? Pieje z zachwytu i pomaga na tyle, na ile może. Czyli z tą matmą, to ty lepiej do cioci idź, ona się zna. Ale przedmioty humanistyczne jak najbardziej! W marcu 2019 pojawiła się też, jako szóste i najmniejsze dziecko, 3 letnia Agatka. Często się uśmiecha, chętnie się bawi z Wiktorią, z Kaśką na bębenku pogra i posłucha o tym, że "ja oglądam rączkami, ty oczkami". Z Mirkiem pobiega, z Oliwią namalują kwiatki, ludziki i inne dzieła tak piękne, że światowej sławy malarze przychodzić gotowi po receptę na tak ładny obraz będą. Ale i tak, ostatnie słowo należy do babci! I to babcia jest najważniejsza. Babcia Basia. Tak zdecydowała mama. A wszystkim, z Wiktorem na czele, "Agatka, idź do babci" weszło w krew....

W tym miejscu, puki co zostawiam Cię mój drogi czytelniku, bo ta historia dalej trwa, a każdy rok dodaje nam nową, zapisaną pięknym językiem kartkę.

Tylko takie jedno pytanie do Ciebie czytelniku mam:

Czy wiesz, o kim ta historia?

Zatem odpowiem:

O mnie. O mnie i mojej rodzinie. Bo to, że jest to rodzina zastępcza, tak na prawdę nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Czuję się tak, jakby to właśnie moja obecna mama mnie urodziła. Kocham ją bardzo i to dla mnie naturalne. Wspólnie z rodziną nie raz przeżywamy wzloty i upadki. I zawsze jeden podnosi drugiego w razie problemu.

Realny przykład z życia: Poszłam na badania. Trwały już jakiś czas. Pani doktor pyta, czy w rodzinie nie było chorób genetycznych, które dawałyby podobny obraz kliniczny? A ja na to, pytająco patrząc na ciocię: "yyy, chyba nie"? Wtedy ciocia odparła spokojnie, że tego nie wiemy, dodając już do mnie, że pani doktor musimy powiedzieć. A dla mnie to nie żaden wstyd, nie problem. Wręcz duma, że mam taką kochającą się rodzinę. Ja po prostu, o kwestii rodzicielstwa zastępczego, w odniesieniu do mnie i mojej rodziny, zapominam. Tak zwyczajnie.Bo to moja mama, babcia i bracia , po prostu.

Na koniec, pozwolę sobie napisać w nieco humorystyczny sposób, jak to przeważnie mam w zwyczaju.

Przepis na szczęśliwą rodzinę? Proszę bardzo.

Podaję nasz autorski:

*jedna uśmiechnięta, doświadczona, mądra i kochająca mama.

*Jedna kreatywna, uzdolniona plastycznie z poczuciem humoru ciocia.

*Jedna spokojna, kochająca i rozpieszczająca swoje wnuki babcia.

*Pięcioro rodzeństwa o rozpiętości wieku i różnicy charakterów takiej, by powstała nam nasza wersja "Rodzinki.pl".

*I trzech kuzynów, z którymi mimo, że jedziesz na swoją działkę czujesz się, jak na wakacjach w ekskluzywnym hotelu, a rok później, anegdoty z tego czasu zastępują Ci najlepszą książkę i najśmieszniejszy kabaret w jednym.

Do tego mała, ale wygadana kuzynka wkraczająca w wiek nastoletni, z którą wszystko, co oczywiste staje się zupełnie odwrotne.

Całość należy okrasić chwilą czasu od mamy dla każdego,

*wzajemną bliskością fizyczną i emocjonalną,

*mnóstwem uśmiechów,

*spacerami i innymi, wspólnymi aktywnościami.

I to wszystko.

Smacznego!

TO znaczy miłego życia rodzinnego!

Napisałam sporo, być może gdzieś umknie jakaś informacja, zdanie się zagubi.

Zatem na koniec krótko, zwięźle i na temat:

Czym jest dla mnie rodzina zastępcza?

Miłością, zaufaniem, bliskością, poczuciem bezpieczeństwa.

Czyli rodziną.

Po prostu.

Kasia 23 lata